Osowa Góra z małą przyczepką
-
DST
41.44km
-
Czas
02:36
-
VAVG
15.94km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po południu umówiłyśmy się z Anią na rower. Było ładnie, więc Ania zaproponowała przejażdżkę na Osową górę, bo dawno nas tam nie było. Z tego względu, że wyrobiłam się wcześniej, podjechałam po Anię do Chomęcic. Następnie jechałyśmy w stronę jeziora Chomęcickiego, gdzie nieoczekiwanie doczepił się do nas mały rowerzysta - Miłosz. Pomimo naszych sprzeciwów, powiedział, że da radę i pojechał z nami.
Jechaliśmy przez jezioro Chomęcickie, Trzebaw, Górkę, przy jeziorze Góreckim skręciliśmy na czerwony szlak do jeziora Skrzynka, koło jeziora Kociołek, aż pod górę koło Studni Napoleona. (Kolejny raz dałam radę podjechać! ;)) Przy parkingu leśnym zrobiliśmy krótką przerwę i pojechaliśmy na wieżę widokową. Niestety musiałyśmy wracać się po mój bidon na parking leśny (na szczęście nie było to daleko).
Wracaliśmy już bardziej prostą drogą, a więc do jeziora Góreckiego, następnie do jeziora Jarosławieckiego, przez Rosnówko i do Chomęcic. Po drodze jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy się przy Dyrekcji WPN-u. Ogólnie trasa przebiegła spokojnie, bez żadnych niespodzianek, wypadków i marudzenia Miłosza. Na koniec w nagrodę zjedliśmy lody i musiałam zmykać do domu.
Kategoria WPN, z Anią
Wyjazd po Anię
-
DST
25.63km
-
Czas
01:22
-
VAVG
18.75km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ania tradycyjnie spędzała popołudnie na Warszawskiej, więc pod wieczór wyjechałam w jej stronę. Spotkałyśmy się w okolicy Factory w Luboniu, skąd wracałam z Anią do domu. Aby przedłużyć sobie przejażdżkę, odbiłam jeszcze do Chomęcic, odprowadzić Anię, a następnie po krótkich ploteczkach pojechałam do domu.
Wyprawa na Warszawskie
-
DST
43.53km
-
Czas
02:26
-
VAVG
17.89km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po raz pierwszy odważyłam się jechać sama ;P Tak na prawdę to nie lubię sama jeździć na rowerze. Nie ma z kim porozmawiać, pośmiać się i w ogóle. Natomiast w ten dzień napisałam do Ani czy pójdziemy gdzie tradycyjnie na małą przejażdżkę. Okazało się, że była u Michała i zaproponowała, żebym podjechała do nich a potem razem wrócimy do domu. Obawiałam się, że gdzieś się zagubię po drodze czy coś, ale stwierdziłam, że nawet samotne wyjście na rower jest lepsze niż siedzenie w domu.
Po 18 wyjechałam z domu w stronę Komornik, dalej do Lubonia, przez autostradę, park na Dębinie aż do drogi Dębińskiej. Tam już zaczęli się piesi, rolkarze i inni użytkownicy ruchu. Po tym stwierdziłam, że jazda po mieście nie jest dla mnie. Jeździ się strasznie.
Udało się dotrzeć na ul. Warszawską, gdzie Ania z Michałem już nam mnie czekali. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w podróż powrotną. Przy Factory w Luboniu Michał odłączył się od nas i pojechałyśmy z Anią do domu. Ze względu na późną porę już nie odprowadzałam Ani pod dom, tylko w Rosnowie każda skręciła w swoją stronę.
Droga bez powrotu :)
-
DST
28.46km
-
Czas
01:44
-
VAVG
16.42km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już od pewnego czasu Ania chciała sprawdzić jeden szlak rowerowy w okolicy. W sobotę po południu spotkałam się z Anią i Michałem pod Muzeum w Szreniawie, aby rozpocząć poszukiwania szlaku. Okazało się, że jadąc od muzeum, w stronę Komornik nagle szlak zanika. Wróciliśmy się kawałek i pojechaliśmy w stronę Wir, gdzie również nie znaleźliśmy kontynuacji szlaku.
Wiedzieliśmy, że prowadzi on przez Wypalanki, dlatego też pojechaliśmy w tamtą stronę. Czyli przez Szreniawę w stronę jeziora Jarosławieckiego, potem do Rosnówka, lasem nad jezioro Chomęcickie i wyjechaliśmy w Konarzewie. Tam znowu szlak się urwał, ale jechaliśmy przed siebie.
Ostatecznie pojechaliśmy do Głuchowa, dalej do Rosnowa, gdzie rozjechaliśmy się do domów, bo goniły nas deszczowe chmury. Może kiedyś ktoś doprecyzuje ten szlak :)
Kategoria WPN, z Anią, z Michałem
Szybka rundka po okolicy
-
DST
22.09km
-
Czas
01:06
-
VAVG
20.08km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po długim czasie nie wychodzenia na rower, Ania napisała do mnie czy nie zrobimy małej przejażdżki po okolicy. Było już późno, ale stwierdziłam, że przyda się trochę ruchu. Wyjechałam ok 20.30 z domu i spotkałam się z Anią w połowie drogi, w Rosnowie. Następnie zawróciłyśmy i pojechałyśmy do Szreniawy, Grajzerówką do Komornik, potem tradycyjnie do Głuchowa, a dalej polną drogą do Konarzewa. Ze względu na godzinę już nie odbijałyśmy nigdzie, tylko skręciłyśmy w stronę Chomęcic. Tam, pod domem Ani pogadałyśmy chwilę i wróciłam do domu.
Zachód słońca nad j. Góreckim
-
DST
16.27km
-
Czas
00:55
-
VAVG
17.75km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
To była bardzo krótka przejażdżka. Michał chciał wypróbować już po raz kolejny jakąś opcję w aparacie, aby potem stworzyć film. Pojechaliśmy z Anią i Michałem nad jezioro Góreckie i podziwialiśmy zachód słońca. Trochę za szybko przyjechaliśmy nad jezioro, ale efekt końcowy był niezły :)
Weekend po Wielkopolsce - dzień 3
-
DST
84.84km
-
Czas
05:34
-
VAVG
15.24km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Weekend po Wielkopolsce - dzień 2
-
DST
98.16km
-
Czas
06:39
-
VAVG
14.76km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Weekend po Wielkopolsce - dzień 1
-
DST
105.07km
-
Czas
06:34
-
VAVG
16.00km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szreniawa-Kórnik Szreniawa
-
DST
70.63km
-
Czas
04:40
-
VAVG
15.13km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej Michał zadzwonił z propozycją dołączenia do wycieczki do Kórnika. Długo nie myśląc zgodziłam się, tym bardziej, że pogoda za oknem była idealna. Niestety wiatr nie był przychylny. Cała droga do Kórnika była pod wiatr. Wyjechaliśmy ze Szreniawy i jechaliśmy w stronę jeziora Jarosławieckiego. Dalej kierowaliśmy się czerwonym szlakiem, który przeplatał się z Pierścieniem wokół Poznania. W Rogalinie zrobiliśmy sobie pierwszą dłuższą przerwę. Aż nie chciało ruszać się dalej.
W Daszewicach zgubiliśmy szlak, ale jechaliśmy przed siebie. Na szczęście dojechaliśmy do Kórnika, pod Zamkiem Ania zrobiła zdjęcie i nad jeziorem zrobiliśmy sobie drugą przerwę, bardziej obiadową. Droga powrotna przebiegała trochę inną trasą, ale nadal trzymaliśmy się szlaku Pierścienia. Wracaliśmy przez Radzewo, Radzewice, Świątniki, do Rogalina i dalej przez Mosinę, Puszczykowo i Jarosławiec do domu. Po drodze planowałam kolejny postój przy Lodziarni w Puszczykowie, ale kolejka o godzinie 18 była jeszcze większa niż o 12.
Kolejna udana wycieczka, ale można by poprawić oznaczenia szlaków, co na pewno ułatwiłoby kolejne wyjazdy.
Kategoria z Anią, z Michałem