z Michałem
Dystans całkowity: | 329.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 21:01 |
Średnia prędkość: | 15.69 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 47.12 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
Droga bez powrotu :)
-
DST
28.46km
-
Czas
01:44
-
VAVG
16.42km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już od pewnego czasu Ania chciała sprawdzić jeden szlak rowerowy w okolicy. W sobotę po południu spotkałam się z Anią i Michałem pod Muzeum w Szreniawie, aby rozpocząć poszukiwania szlaku. Okazało się, że jadąc od muzeum, w stronę Komornik nagle szlak zanika. Wróciliśmy się kawałek i pojechaliśmy w stronę Wir, gdzie również nie znaleźliśmy kontynuacji szlaku.
Wiedzieliśmy, że prowadzi on przez Wypalanki, dlatego też pojechaliśmy w tamtą stronę. Czyli przez Szreniawę w stronę jeziora Jarosławieckiego, potem do Rosnówka, lasem nad jezioro Chomęcickie i wyjechaliśmy w Konarzewie. Tam znowu szlak się urwał, ale jechaliśmy przed siebie.
Ostatecznie pojechaliśmy do Głuchowa, dalej do Rosnowa, gdzie rozjechaliśmy się do domów, bo goniły nas deszczowe chmury. Może kiedyś ktoś doprecyzuje ten szlak :)
Kategoria WPN, z Anią, z Michałem
Szreniawa-Kórnik Szreniawa
-
DST
70.63km
-
Czas
04:40
-
VAVG
15.13km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej Michał zadzwonił z propozycją dołączenia do wycieczki do Kórnika. Długo nie myśląc zgodziłam się, tym bardziej, że pogoda za oknem była idealna. Niestety wiatr nie był przychylny. Cała droga do Kórnika była pod wiatr. Wyjechaliśmy ze Szreniawy i jechaliśmy w stronę jeziora Jarosławieckiego. Dalej kierowaliśmy się czerwonym szlakiem, który przeplatał się z Pierścieniem wokół Poznania. W Rogalinie zrobiliśmy sobie pierwszą dłuższą przerwę. Aż nie chciało ruszać się dalej.
W Daszewicach zgubiliśmy szlak, ale jechaliśmy przed siebie. Na szczęście dojechaliśmy do Kórnika, pod Zamkiem Ania zrobiła zdjęcie i nad jeziorem zrobiliśmy sobie drugą przerwę, bardziej obiadową. Droga powrotna przebiegała trochę inną trasą, ale nadal trzymaliśmy się szlaku Pierścienia. Wracaliśmy przez Radzewo, Radzewice, Świątniki, do Rogalina i dalej przez Mosinę, Puszczykowo i Jarosławiec do domu. Po drodze planowałam kolejny postój przy Lodziarni w Puszczykowie, ale kolejka o godzinie 18 była jeszcze większa niż o 12.
Kolejna udana wycieczka, ale można by poprawić oznaczenia szlaków, co na pewno ułatwiłoby kolejne wyjazdy.
Kategoria z Anią, z Michałem
Śnieżycowy Jar
-
DST
64.90km
-
Czas
04:14
-
VAVG
15.33km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
O Śnieżycowym Jarze słyszałam już rok temu, gdy Ania z Michałem pojechali tam pierwszy raz. Już kilka tygodni wcześniej Ania obserwowała funpage tego rezerwatu, aby trafić w idealny moment kiedy śnieżyce już zakwitną. Opcji żeby tam jechać było kilka, ponieważ ode mnie z domu byłoby trochę za daleko. W grę wchodził przejazd pociągiem do Poznania a potem ruszyć rowerami dalej, albo przewieźć rower samochodem do Michała i ze Śródki wyruszyć.
W sobotę rano zapakowałam rower do samochodu i ruszyłam do Poznania. Wyjechaliśmy z małym opóźnieniem (wszystko przez korki w Komornikach i w mieście :D) Pogoda w miarę dopisała, bo nie padało, ale liczyłam na słoneczny dzień. Po drodze spotkaliśmy kilka osób, które jechali również w tą stronę co my i przez pewien czas jechaliśmy razem. W końcu dojechaliśmy
i mogliśmy podziwiać takie oto kwiatki:
Po obejrzeniu kwiatków, zrobieniu im zdjęć z każdej strony, ruszyliśmy w stronę domu. Za rezerwatem, nad Wartą była dłuższa przerwana jedzonko. W drodze powrotnej również wykręciliśmy na Wartostradę w Poznaniu. Nie obyło się bez wypadków. Pierwszy był wypadek Michała,, który poślizgnął się na korzeniu. Drugi był już w Poznaniu. Pomimo prostej drogi i gładkiego asfaltu jakimś cudem zderzyłyśmy się z Anią rowerami. Ja byłam najbardziej poszkodowana. Ucierpiały moje kolana, piszczel, leginsy, kurtka i rękawiczki rowerowe. Na szczęście do mety zostało nam około 15 minut drogi, więc dojechaliśmy do Michała i tam mogłam opatrzyć zdarte kolana.
Mimo tego poznałam nowe tereny i wycieczkę zaliczam do udanych :)
Kategoria z Anią, z Michałem
Zimowy wyjazd
-
DST
12.30km
-
Czas
00:46
-
VAVG
16.04km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dawno nie byłam na rowerze, z 2,5 miesiąca pewnie już minęło. Kondycja spadła, więc trzeba już od początku roku poprawiać to. Kilka dni temu Ania odezwała się do mnie z propozycją krótkiej, szybkiej wycieczki po okolicy, aby przypomnieć sobie, jak się jeździ na rowerze ;) Umówiłyśmy się po mojej pracy, aby jechać za dnia. Wstępnie miało to być po lesie, może nad jezioro Jarosławieckie. Wyjazd wyszedł prawie idealnie. O 16 wyjechałam z domu w stronę Ani, spotkałyśmy się na końcu Szreniawy, więc daleko nie zajechałam. Wiedząc, że Michał już jedzie, zawróciłyśmy i Grajzerówką pojechałyśmy do Komornik, spotkałyśmy Michała i odbiliśmy w stronę Głuchowa, a dalej do Chomęcic, co by przedłużyć sobie wyjazd.
Jechało się ciężko, było zimno, mroźno i ok 5 stopni poniżej zera (odczuwalna była pewnie ok -10). W Chomęcicach była przerwa na kawę u Ani i kolejne przeanalizowanie kolejnego podejścia do Pierścienia wokół Poznania. Gdy się ugrzałam, ruszyłam do Szreniawy. N pożegnanie jeszcze miałam zrobione zdjęcie:
Kilometrów zrobiliśmy tyle co nic, ale zawsze coś.
Kategoria z Anią, z Michałem
Pierścień rowerowy wokół Poznania - dzień 3
-
DST
56.56km
-
Czas
03:36
-
VAVG
15.71km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wielki powrót do domu
Kategoria WPN, z Anią, z Michałem
Pierścień rowerowy wokół Poznania - dzień 2
-
DST
74.46km
-
Czas
04:45
-
VAVG
15.68km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień drugi wyprawy rowerowej, gdzie mimo przejechanych poprzedniego dnia prawie 80 km, co było moim rekordem dziennym, dawałam radę :D
Kategoria WPN, z Anią, z Michałem
Pierwszy wpis bloga
-
DST
22.50km
-
Czas
01:16
-
VAVG
17.76km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od chwili zakupu mojego nowego roweru dojrzewała we mnie myśl założenia bloga i dzielenia się każdym przejechanym kilometrem. Będę starała się w najbliższym czasie nadrobić zaległości z całego, obecnego sezonu, jednak dziś zacznę od...
Z Anią i Michałem wybraliśmy się na krótką wycieczkę po WPNie. Pojechałam ze Szreniawy do Chomęcic, gdzie spotkałam się z towarzyszami :) Po krótkiej pogawędce ruszyliśmy w kierunku Wypalanek, bo Michał chciał zobaczyć groby pomordowanych w czasie II wojny światowej. Tam też Michał pstryknął pierwszą fotkę:
Następnie ruszyliśmy zielonym szlakiem w kierunku Stęszewa ścieżką, którą jechałam kiedyś z Anią. Drogę krajową przekraczaliśmy kładką, pełniącą rolę przejścia dla zwierząt. Zielonym szlakiem dojechaliśmy do rozwidlenia, gdzie pojawiły się wątpliwości co do dalszej drogi:
Lasem jechało się bardzo przyjemnie, jednak i las kiedyś się skończyć musi. W Stęszewie kierujemy do Żabki na Big Milka, po czym krajówką zmierzamy w kierunku Szreniawy:
W Szreniawie rozstaję się z Anią i Michałem, którzy jadą do Chomęcic, a ja pokonuję ostatnie metry sama do domu. Dzięki za wspólny wyjazd w tak piękny dzień. Musimy więcej jeździć i rozbujać tego bloga :)
Kategoria WPN, z Anią, z Michałem