Śnieżycowy Jar
-
DST
64.90km
-
Czas
04:14
-
VAVG
15.33km/h
-
Sprzęt Giant Sedona
-
Aktywność Jazda na rowerze
O Śnieżycowym Jarze słyszałam już rok temu, gdy Ania z Michałem pojechali tam pierwszy raz. Już kilka tygodni wcześniej Ania obserwowała funpage tego rezerwatu, aby trafić w idealny moment kiedy śnieżyce już zakwitną. Opcji żeby tam jechać było kilka, ponieważ ode mnie z domu byłoby trochę za daleko. W grę wchodził przejazd pociągiem do Poznania a potem ruszyć rowerami dalej, albo przewieźć rower samochodem do Michała i ze Śródki wyruszyć.
W sobotę rano zapakowałam rower do samochodu i ruszyłam do Poznania. Wyjechaliśmy z małym opóźnieniem (wszystko przez korki w Komornikach i w mieście :D) Pogoda w miarę dopisała, bo nie padało, ale liczyłam na słoneczny dzień. Po drodze spotkaliśmy kilka osób, które jechali również w tą stronę co my i przez pewien czas jechaliśmy razem. W końcu dojechaliśmy
i mogliśmy podziwiać takie oto kwiatki:
Po obejrzeniu kwiatków, zrobieniu im zdjęć z każdej strony, ruszyliśmy w stronę domu. Za rezerwatem, nad Wartą była dłuższa przerwana jedzonko. W drodze powrotnej również wykręciliśmy na Wartostradę w Poznaniu. Nie obyło się bez wypadków. Pierwszy był wypadek Michała,, który poślizgnął się na korzeniu. Drugi był już w Poznaniu. Pomimo prostej drogi i gładkiego asfaltu jakimś cudem zderzyłyśmy się z Anią rowerami. Ja byłam najbardziej poszkodowana. Ucierpiały moje kolana, piszczel, leginsy, kurtka i rękawiczki rowerowe. Na szczęście do mety zostało nam około 15 minut drogi, więc dojechaliśmy do Michała i tam mogłam opatrzyć zdarte kolana.
Mimo tego poznałam nowe tereny i wycieczkę zaliczam do udanych :)
Kategoria z Anią, z Michałem